W minionym tygodniu odnalazłem odpowiedź na mój list…
W dzisiejszych czasach można umieścić w gazecie dwadzieścia jeden artykułów w ciągu kilku tygodni. Mówiąc więcej, można używać przy większości z nich pytajników (?) bojąc się odpowiedzialności za słowa, a może po prostu z braku chęci wysiłku w poszukiwaniu prawdy.
Można również nie dopuszczać nikogo z odmiennym zdaniem pilnując założonej tezy, że za wszystkie nieszczęścia odpowiada jeden człowiek.
Bardzo mnie ciekawi z czego to wynika, z niechęci, z niedocenienia, czy może tylko z poszukiwania sensacji, aby zwiększyć poczytność.
Jestem jednak przekonany, że to niewiarygodne zachowanie szybko się wypali, bo „małe kłamstewka mają również krótkie nogi” i w tym wypadku nie sprawdzi się powiedzenie, że „kłamstwo powtarzane stanie się prawdą”.
Oczywiście nad kłamstwem widnieje „ręka prawna” wynikająca z naruszenia dóbr osobistych, równolegle jednak obroną słabych tekstów jest ten umieszczany przy tekście pytajnik (?).
Obrona drugiego człowieka przed pomówieniami powinna wynikać z naszej kultury. Wiem, że „strach ma wielkie oczy”, ale tak naprawdę, czy coś jeszcze w dzisiejszych czasach możemy stracić? Spróbujmy postarać się o prawdę w życiu, tak jak umiemy.
Na szacunek pracuje się wiele lat i dlatego kolejne dziesiątki artykułów już nic nie zmienią. Autorom pozostanie patrzyć w lustro sumienia. Zgryzota będzie wynikała z tego, że zapomniano o pomocy pokrzywdzonym, a tylko zwrócono się z nienawiścią w niewłaściwym kierunku.
Pozwolę sobie poprawić kilka powyższych słów: dziś również zapomnieliśmy o najsłabszych. Dalej krzywdzone są osoby bezbronne. Gdzie ta szyba ścieżka, zmiana prawa, tak aby wszyscy bali się popełniać przestępstwa na najmłodszych, bo spędzą długie lata bez wyjątku w więzieniu. Czy coś się zmieniło… tu dopiero potrzebny jest pytajnik (?).
Na pewno w jednym wszyscy się zgadzamy: Jan Paweł II poradziłby sobie w tym trudnym momencie. Przyjąłby nas, wysłuchał i poradziłby co zrobić. Chyba, że przychodząc chcielibyśmy go oszukać, ale wtedy, mam nadzieje, że po latach nie powiedzielibyśmy, że to wina jego współpracowników.
Odnalazłem odpowiedź bo jej nie otrzymałem od „posłańców wieści”.
Artur Kozioł – Burmistrz Miasta i Gminy Wieliczka